EN

18.01.1981 Wersja do druku

Wielopole, Wielopole...

Oglądałam ,,Wielopole, Wielopole" w ogromnej hali warszawskiego klu­bu studenckiego "Sto­doła" nabitej aż pod su­fit publicznością, w temperaturze iście tropikalnej, wśród ludzi stłoczonych na krzesłach, ławkach, na schodach i podestach, którzy przyszli tu, aby obejrzeć przedstawienie opromienio­ne sławą światowych triumfów. I oto kiedy wybrzmiały ostatnie potężne dźwięki ma­rsza "Piechota, ta szara piechota" i akto­rzy tego przedziwnego widowiska zniknęli za płócienną płachtą horyzontu, prawie nie było oklasków. Zdarzyło się coś, co zdarza się niezmiernie rzadko - to, co rozegrało się przed chwilą na scenie oka­zało się ponad oklaski, ponad miarę kon­wencjonalnych objawów uznania. Bardzo trudno pisać o tym spektaklu - i to wcale nie ze względu na jego rozgłos, na włoską prapremierę, która zgromadzi­ła we Florencji elitę krytyków teatralnych z całego świata, na entuzjastyczne przyję­cie, z jakim spotkało się "Wielopole

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wielopole, Wielopole...

Źródło:

Materiał nadesłany

Kobieta i Życie Nr 3

Autor:

Anna Boska

Data:

18.01.1981

Realizacje repertuarowe