EN

2.04.1977 Wersja do druku

Wielki dramat narodowy na warszawskiej scenie

- Za chwilę rozpoczynamy. Dzisiaj leci całość. Od początku, po kolei. Nie mamy wiele czasu. Proszę na sceną do "Przygotowania" - to głos inspicjenta Andrzeja Szenaj­cha. - Panowie Anioły na miejsca. - Jeden Anioł ma grypę - wtrą­ca ktoś. - To może go pan zastąpi? - Nie mogę, jestem diabłem. - Ja tu stanę jako anioł - mó­wi Jan Englert, który gra Mefistofela. - Dziękuję ci Janku - odzywa się reżyser z widowni. Zajął już swoje miejsce za pulpitem, w krzesłach dla publiczności - Przypo­minam panom, jak tylko Anioły skończą swoje kwestie, zejdą na dół na próbę muzyczną z kompo­zytorem. Pamiętamy - Anioły śpiewają. Proszę, zaczynamy. POCZĄTEK Gaśnie światło. Za chwilę za­płoną reflektory oświetlające tylko boki sceny. Widać cztery sylwetki, po dwie z każdej strony, w dwóch poziomach. Padają słowa Chóru Aniołów: Ziemia to plama Na nieskończoności błękicie... Od tych wersów rozpocznie się "Kordian" Sło

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wielki dramat narodowy na warszawskiej scenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Wieczorny

Autor:

Ludwika Woyciechowska

Data:

02.04.1977

Realizacje repertuarowe