Europejska prapremiera sztuki Tuvii Tenenboma "Ostatni Żyd w Europie" w warszawskim Teatrze Na Woli to próba zmierzenia się z antysemityzmem. Próba bardzo, ale to bardzo nieudana.
Gdy Maciej Kowalewski zasiadał kilka miesięcy temu w fotelu dyrektora Teatru Na Woli, zapowiadał, że stworzy teatr spraw. Miejsce, w którym będzie się komentować nie tylko polską rzeczywistość. Autorskim spektaklem, na inaugurację - "Wyścigiem spermy" - popełnił falstart. Przyszedł czas na kolejną premierę. I znów wokół niej było mnóstwo hałasu. Znów Kowalewski (także w tekście przedrukowanym w programie) skarżył się, że MPK nie pozwoliło mu zawieszać plakatów reklamowych w autobusach. Znów miało być ostro, ale w słusznej sprawie. I znów ten sam błąd. Tekst, który z trudem da się nazwać literaturą. Autor sztuki Tuvia Tenenbom porusza poważne tematy. Być może "dzieło" miało być jego rozliczeniem z historią i polską nietolerancją. Szkoda, że to wszystko ubrał w oczywistą historyjkę opowiedzianą zasłyszanymi sloganami i banałami, które znaczą niewiele. O trafnych komentarzach nie ma mowy. Na scenie zbitka ku