"Dalej, dalej, siostry wiedźmy,/ Czarodziejski krąg zawiedźmy. / Ot tak, ot tak, ot tak;/ Trzykroć tak i trzykroć wspak/, Trzykroć jeszcze do dziewięciu:/ Pst! - już po zaklęciu" - śpiewały w leśnej głuszy wiedźmy z "Makbeta", oczekując przybycia Makbeta i Banka, by zdradzić im niesamowitą przepowiednię. Ich młodsze siostry z powieści Roalda Dahla, wyreżyserowanej na scenie warszawskiego Teatru Lalka przez Agnieszkę Glińską, w niczym nie przypominają stereotypu bajkowej czarownicy. Są eleganckie i przewrotne - pod przykrywką Towarzystwa do Walki z Okrucieństwem wobec Dzieci planują przemienienie nienawistnych, śmierdzących bachorów w myszy. Oto receptura zielonej mikstury: mysie ogonki smażone na brylantynie, myszy duszone w żabim jogurcie, budzik, jajka Burczaka, pazur krabożera, dziób przy-gaduchy, ryj szczegrzyny i ozór pyrkota. Wystarczy kropla płynu i spojrzenie przez odwrócony teleskop, by zamiast dziecka po pokoju biegała
Tytuł oryginalny
Wiedźmy
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr Lalek nr 1