EN

28.03.1950 Wersja do druku

Wieczory londyńskie. Kwatera nad Adriatykiem

Wymawiając słowo "publiczność", wyobrażamy sobie zbiorowość ludzką, jako całość jednolitą i tak wielką, jak świat. Oczywiście, jest to złudzenie. Publiczności jest wiele. Jest publiczność Bacha, Szopena, Beethovena i jest publiczność murzyńskich jazzów. Jest publiczność ludzi dorosłych i publiczność dzieci. Dla jednej pisze się "Mazepę", dla drugiej "Krakowiaków i Górali". Na emigracji więcej jest tej drugiej publiczności, niż pierwszej. Zresztą, zawsze było więcej tej drugiej publiczności, czego najjaskrawszym dowodem jest przemysł kinematograficzny z kolorowymi rewiami i kretynicznymi "problemami" dramatycznymi. Stwierdziwszy tę oczywistość, wypada okolicznościowo dodać, że krytykę obowiązuje wzgląd nie tylko na scenę, ale i na publiczność. To znaczy, że do krytyki należy nie potakiwanie bezkrytycznie uniesionej publiczności, ale tłumaczenie jej, dlaczego nie ma racji, gdy się weseli na "Mazepie" i gdy bije brawo na "Rozdrożu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wieczory londyńskie. Kwatera nad Adriatykiem

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski (Londyn)

Autor:

Wacław Grubiński

Data:

28.03.1950

Realizacje repertuarowe