O Jerzym Pilchu mówi się często, że jego proza najbardziej przypomina twórczość Bohumila Hrabala. Po obejrzeniu adaptacji "Innych rozkoszy" inkrustowanych motywami z "Tysiąca spokojnych miast" można było odnieść wrażenie, że to nie duch Hrabala krąży nad Pilchem, lecz zgrzyta nad nim zębami blade widmo Strindberga. To nie Pilch jest jednak winny takiej adaptacji. Ciężar grzechu powinien wziąć na siebie reżyser przedstawienia w warszawskim Teatrze Powszechnym Rudolf Zioło. Jego najnowsze przedstawienie jest ogromnym rozczarowaniem. Wciąż przecież pamiętamy "Psie serce", "Onych" i "Wariacje Goldbergowskie" - znakomite spektakle Zioły pokazywane ongiś na tej samej scenie. Nie tak dawno ten sam reżyser przygotował adaptację książek Pilcha w Teatrze TV. Tamte "Inne rozkosze" miały w sobie lekkość i ironię. Dzieło, które obejrzeliśmy w sobotę na scenie Powszechnego, dostarczyło "rozkoszy inaczej". Pierwszą jest adaptacja. Osoby nie z
Tytuł oryginalny
Wieczór rozkoszy wątpliwych
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie nr 295