EN

27.02.1991 Wersja do druku

...Wesoła stypa

Który to już Gomrowicz? Który "Ślub"? A po co, dlaczego? Jak wielu innych i ja sam zadawałem sobie takie pytania. Czy mostek kapitański liniowca m/s "Współczesny" walcząc o nowy image ceny, w trosce o przyciągnięcie szerokiej widowni steruje we właściwym kierunku? Tak, miałem wątpliwości. Po obejrzeniu premierowego spek­taklu "Ślubu" w reżyserii Andrzeja Makowieckiego jestem znacznie spokojniejszy. Bałem się, przyznaję, że znów zgod­ne z ostatnią konwencją po­kazywania tego tekstu Gombrowicza zostanie on poddany zabiegom aktualizacji historyczno-politycznej, że powsta­nie kolejna aluzyjna insceni­zacja. Na szczęście, podobnie jak w przypadku kantorowskiego "krzesła", źle odczyta­łem intencje i motywacje. Rzeczywistość, w której roz­grywa się przedstawienie jest neutralna geograficznie. Świat, pokazywany przez Makowiec­kiego (za Gombrowiczem) jest światem formy, a nie śmiet­niskiem doraźności. Człowiek nie dyskutuje, nie walczy, nie ro

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

...Wesoła stypa

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 40

Autor:

Robert Różycki

Data:

27.02.1991

Realizacje repertuarowe