Który to już Gomrowicz? Który "Ślub"? A po co, dlaczego? Jak wielu innych i ja sam zadawałem sobie takie pytania. Czy mostek kapitański liniowca m/s "Współczesny" walcząc o nowy image ceny, w trosce o przyciągnięcie szerokiej widowni steruje we właściwym kierunku? Tak, miałem wątpliwości. Po obejrzeniu premierowego spektaklu "Ślubu" w reżyserii Andrzeja Makowieckiego jestem znacznie spokojniejszy. Bałem się, przyznaję, że znów zgodne z ostatnią konwencją pokazywania tego tekstu Gombrowicza zostanie on poddany zabiegom aktualizacji historyczno-politycznej, że powstanie kolejna aluzyjna inscenizacja. Na szczęście, podobnie jak w przypadku kantorowskiego "krzesła", źle odczytałem intencje i motywacje. Rzeczywistość, w której rozgrywa się przedstawienie jest neutralna geograficznie. Świat, pokazywany przez Makowieckiego (za Gombrowiczem) jest światem formy, a nie śmietniskiem doraźności. Człowiek nie dyskutuje, nie walczy, nie ro
Tytuł oryginalny
...Wesoła stypa
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 40