Inscenizacja Wesela natrafia zawsze na wielkie trudności, a reżyserzy poświęcają wiele starań i pracy. Sam Wyspiański przywiązywał wielką wagę do szczegółów, sam był inscenizatorem pierwszorzędnym, a jak piszą dyrektorzy teatrów w swych wspomnieniach, upartym i nieustępliwym. Nic dziwnego; miał - obraz w oku. utwór - w duszy i sercu, a koncepcje teatralne - w mózgu. Sporów na ten temat życie zakulisowe zna bardzo wiele; najzaciętszy toczył się przy inscenizacji "Dziadów". I dlatego mym zdaniem, reżyserzy i inscenizatorowie utworów Wyspiańskiego na dzisiejszej scenie nie powinni wiele kombinować, a wczytać się w te pisane dowody, które tę materię obszernie omawiają - i ściśle się do tradycji zastosować. Dochodzi też zawsze z za kulis głos o sporach przy obsadzie ról. Muszę znowu sięgnąć do wspomnień i stwierdzić, że Wyspiański sam obsadzał jak najdokładniej role w swych utworach; naturalnie nie brakło i wtedy sporów. Przed premie
Źródło:
Materiał nadesłany