EN

4.06.2000 Wersja do druku

Wesele raz jeszcze

Marek {#os#36148}Pruchniewski{/#} napisał bezpretensjonalną "sztukę drogi" pod do­brym tytułem "Pielgrzymi", wpisującą się zgrabnie w tradycje "Trans-Atlantyku" czy "Rejsu". Taki zbiorowy portret rodaków "w ruchu" podczas piel­grzymki do miejsc świętych. Wyraziście zaznaczone postacie, dobrze za­sygnalizowane problemy. Sporo trafnie podpatrzonych cech. Interesują­cy portret naszej religijności, wiary, odmian katolicyzmu, cwaniactwa, obłudy, pozorów, głupoty itd. I gdyby teatr zaufał tej wersji tekstu, mo­glibyśmy mówić o interesującej, odważnej propozycji repertuarowej. Ale ambicje twórców okazały się daleko większe. Chcieli mieć na scenie no­we "Wesele". Pojawiły się cytaty i postacie z Wyspiańskiego, sceny "z widmami", postaci "pokazywały" swe wnętrza. To, co było "reporta­żową" prawdą tekstu, stało się irytującym banałem zderzanym z poezją prawdziwego "Wesela", zmienił się tytuł, a aktorzy zupełnie stracili orien­tację, w jakiej

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wesele raz jeszcze

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 4/6

Autor:

Andrzej Lis

Data:

04.06.2000

Realizacje repertuarowe