EN

29.03.1981 Wersja do druku

Wesele po Sierpniu

Co za radość zawsze z te­go "Wesela"! Prawie zawsze, bo trzeba wyjątko­wo głuchego reżysera lub strasznego megalomana pożeranego butą dowolnych wery­fikacji, by tę arcysztukę rozłożyć. Jan Kulczyński właśnie dał w telewizji nową premierę dramatu. Jak­że się to cudownie oglądało, jak brzmiał tekst tej najbardziej współ­czesnej sztuki polskiej! I właściwie z przepływaniem kadrów, oko w oko w intymnej niemal rozmowie bohaterów sztuki z widzami, odpuściliśmy nawet pewne pretensje do reżysera, który pozbawił przedsta­wienie przestrzenniejszego kon­tekstu scenicznego, zbiorowego planu wesela. Pozostał dyskurs w cztery oczy. Był to bowiem praw­dziwie telewizyjny spektakl, który wykorzystał technikę i poetykę ekranu do tej rozmowy o Polakach i Polsce. Jest bowiem czas dla ta­kiego dialogu, bo się w każdym z nas coś zbiera. Choć pospolitość skrzeczy, bałamućmy się po polsku, póki młodzi, póki młodzi, nim przyj­dzie czas, że nas oc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wesele po Sierpniu

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Literackie nr 13

Autor:

Ryszard Kosiński

Data:

29.03.1981

Realizacje repertuarowe