EN

23.11.1993 Wersja do druku

Wciąż inny, stale ten sam

"Mając 60 lat człowiek chyba dopiero zaczyna coś rozumieć z muzyki" - powiedział ostatnio Krzysztof Penderecki. Ten dystans do własnej wcześniejszej twórczości jest dla niego charaktery­styczny: wiele razy dokonywał zwrotów, przewartościowań, wolt. Trudno się domyślić słuchając np. Koncertu fletowego po "Trenie pamięci ofiar Hiroszimy", że oba dzieła wyszły spod jednego pió­ra. Wydawałoby się, iż istniało kilku Pendereckich - a jednak jest między nimi wiecej podobieństw niż różnic. Najpierw chciał burzyć zasta­ny porządek, by budować coś nowego. W latach 60., a nawet jeszcze na początku lat 70. na każdy jego utwór czekało się jak na sensacyjną nowinę: jaki efekt znowu wymyśli? Granie na in­strumentach smyczkowych za podstawkiem, uderzanie w ich pu­dła palcami, arkusze blachy, ka­wały szkła, piły, okaryny, muszle... Czyste akordy w tym kontekście brzmiały równie obrazoburczo. Od czasu Pasji wg św. Łukasza śledziło się też

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wciąż inny, stale ten sam

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 273

Autor:

Dorota Szwarcman

Data:

23.11.1993

Realizacje repertuarowe