EN

19.10.1997 Wersja do druku

Wąsy i pąsy

Jak dzisiaj wystawiać Fredrę, żeby to nie był "Teatr lektur szkolnych"? Próbom odpo­wiedzi na to pytanie poświęcono wiele energii, bezpośrednio na scenie nie wypadają one zazwyczaj przekonująco. No, oczywiście, teatr telewizji z czołówką doświadczonych ak­torów, stylową inscenizacją gwarantuje to, co można by określić jako fredrowskie minimum: sympatyczną rozrywkę z odrobiną patyny. Na scenie o to trudniej: inscenizacja musi się zmie­rzyć z widzem bezpośrednio. Nie będzie na wi­downi śmiechu - a cała subtelność, całe wy­czucie stylu weźmie w łeb. Trudności rosną, im komedia bliższa farsy, a są nią niewątpliwie "Damy i huzary". Tu aktor­ska biegłość czy zręczność reżysera w prowa­dzeniu psychologicznych gier - takich, jakie prowadzone są choćby między "Mężem i żoną" - nie wystarczy. Farsa wymaga tempa, ostrych, wyrazistych barw i z pewnością nie zadowoli się lękliwym chichotem publiczności. Z dru­giej strony - przeszar

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wąsy i pąsy

Źródło:

Materiał nadesłany

Wiadomości Kulturalne nr 42

Autor:

Artur D.Liskowacki

Data:

19.10.1997

Realizacje repertuarowe