Dopiero po trzystu latach doczekaliśmy się w Warszawie polskiej prapremiery "Bereniki", a w ogóle Racine jest u nas bardzo mało grywany, na afiszach pojawia się od czasu do czasu właściwie tylko "Fedra". Nie mamy zresztą wciąż naprawdę dobrego przekładu żadnej z jego największych tragedii, ani "Fedry", ani "Brytannika", ani "Bereniki". Nie jesteśmy zresztą pod, tym względem odosobnieni. Radne, jak rzadko który z wielkich klasyków francuskich, jest przede wszystkim pisarzem narodowym. U siebie w kraju jest ciągle grywany, na nim i na Corneille'u kształtuje się do dziś styl gry aktorów francuskich. Gdzie indziej jest uznawany i podziwiany, ale grywa się go już dużo, dużo mniej. Utarło się bowiem przekonanie, że cały Racine, to właściwie pewna konwencja gry, kojarząca się z patosem i deklamacją i świetny wiersz stawiający ogromne wymagania tłumaczowi. A to przecież nie wszystko. Choć i tak niemało. Bo dobrej deklamacji i patosu, który nie kojarz
Tytuł oryginalny
Warto grać Racine'a
Źródło:
Materiał nadesłany
"Przegląd Kulturalny" nr 15