EN

14.09.2001 Wersja do druku

Warszawska Opera Kameralna zagrała w Starej Pomarańczami jak 40 lat temu

Po premierze "Impresaria w opałach" publiczność dziękowała na stojąco.

Tym razem ta gorąca owacja była przeznaczona dla dyrektora Warszawskiej Opery Kameralnej Stefana Sutkowskiego. Zgodnie z jego słowami to on sam jest bohaterem opery Cimarosy (choć w rzeczywistości nie daje się primadonnom rozstawiać po kątach). Sześcioro śpiewaków odgrywa ten teatr w teatrze. Trzy primadonny - Marzanna Rudnicka, Dorota Lachowicz (dotychczasowe) i Marta Boberska (nowa). Jest też kompozytor (Leszek Świdziński), poeta (rewelacyjny buffo Jerzy Mahler) i oczywiście impresario (Andrzej Klimczak). Konflikt, jak to w teatrze, murowany. Każda z postaci ma swoją popisową arię, tyleż efektowną, co głupiutką... I o to chodzi, bo całość jest przezabawną parodią opery. Szczególne brawa należą się Marzannie Rudnickiej (urocza, zwłaszcza gdy opowiada o wymarzonej roli wieśniaczki) i Marcie Boberskiej (przebiegła Fior di Spine, doskonała w arii w II akcie). Świetnie spisuje się orkiestra prowadzona przez Władysława Kłosiewicza. Spektakl wy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Warszawska Opera Kameralna zagrała w Starej Pomarańczami jak 40 lat temu

Źródło:

Materiał nadesłany

Warszawa nr 215

Autor:

Maciej Weryński

Data:

14.09.2001

Realizacje repertuarowe