Opera Narodowa przygotowała kolejną premierę. Jutro [17 listopada] po raz pierwszy będzie można obejrzeć "Spartakusa" z muzyką Arama Chaczaturiana i w choreografii Emila Wesołowskiego.
Przez jednych "Spartakus" traktowany jest jako sztandarowe dzieło radzieckiej sztuki, przez innych - jako arcydzieło XX-wiecznego baletu. I obie te opinie są prawdziwe, choć twórcy warszawskiego spektaklu chcą udowodnić słuszność tylko drugiej z nich. Muzykę do "Spartakusa" Aram Chaczaturian ukończył w połowie lat 50. poprzedniego stulecia. Prapremiera odbyła się w Leningradzie, ale dopiero wersja pokazana w 1968 r. w moskiewskim Teatrze Bolszoj zapewniła mu ogromną popularność. Choreograf Jurij Grigorowicz zrobił monumentalny spektakl pokazujący potęgę radzieckiego baletu, temat zaś - walka klas w realiach antycznego Rzymu - zyskał przychylność sowieckiej władzy. Teraz Emil Wesołowski przyznaje, że sięgnął po "Spartakusa" przede wszystkim z innego powodu. - W repertuarze Opery Narodowej dominują spektakle z popisowymi rolami dla tancerek - mówi choreograf. - Szukałem zatem takiego tytułu, który mógłby zaprezentować umiejętności męskie