"Triumf" w reż. Jana Zmita w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Agata Tomasiewicz w serwisie Teatr dla Was.
Od ciemnej przestrzeni sceny odcina się antyseptyczna biel sprzętów: wanny i rozpostartego nad nią prostokątnego pasa tkaniny, szafek nocnych, łóżka. W takiej scenerii rozegrają się sceny z życia śmiertelnie chorego młodego mężczyzny, granego przez Jana Zmita (również reżysera spektaklu) oraz jego opiekunki, w którą wciela się Marta Dylewska. Opowieść o zwarciu z własną śmiertelnością nie będzie zatem mieć miejsca wśród chłodu szpitalnej sali. Scenografia wywołuje niepokojące wrażenie "kameralnej umieralni". Nieprzypadkowo opis scenografii, opartej na kolorystycznym kontraście, stanowi preludium do opisu spektaklu, bo i cała jego narracja jest zbudowana na kontrze. Historia rozszczepia się na serię samodzielnych scenek, co poniekąd skutkuje pokazem podszytych vanitas slajdów. Twórcy najwidoczniej postawili na impresyjność i wrażenie niedopowiedzenia czy niedookreślenia. Niestety próby stworzenia impresji zbyt często bratają się z fr