EN

24.04.1960 Wersja do druku

Wagner z Wyspiańskiego

Zasłużona sala Teatru Polskie­go w Warszawie już od dawna nie pamięta tak hucznych oklasków przy otwartej kurty­nie. Bodajże od premiery "Dziadów" przed czterema laty. Zza kulis wysypują się podchorążowie warszawskiego korpusu kadetów i z bagnetami "na ostro!" biegną zdo­bywać arsenał. Pierwsza dziesiątka, druga, trzecia, bodajże ośmiu czy dziewięciu się doliczyłem. Za chwilę inna grupa. Spotkali silny oddział obcych żołnierzy, ruszają do ataku, a oklaski są tak frenetyczne, że za­głuszają wcale nie dyskretną i nie spokojną w tym momencie muzykę Kisielewskiego, głuszą salwę nie­przyjacielską, pada pierwsza dzie­siątka, druga, trzecia, natychmiast cała scena trupem gęsto zasłana, a oklaski jeszcze nie milkną, jeszcze nie zmienia się ich ton entuzjasty­czny w żałobne "de profundis". Zimny dreszcz przebiega w tym mo­mencie w okolicy każdego jako tako na swoim miejscu osadzonego kręgosłupa. O, lubimy podbijać cenę, chociażby bezint

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wagner z Wyspiańskiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Literackie nr 17

Autor:

Zygmunt Greń

Data:

24.04.1960

Realizacje repertuarowe