EN

5.03.1995 Wersja do druku

Wąchnąć Fredrę

Skoro się wizytę składa u żołnierza Trzeba wąchnąć prochu, posłuchać moździerza. Czysta to muzyka, sztuka znakomita. Krzyknę "wiwat damy" a ty - rym z kopyta! Smakowita rymowanka, prawda? No cóż, skoro się składa wizy­tę w teatrze, trzeba być przygotowanym na każde okropieństwo. Bez granic, umiaru oraz kary. Podobnie rozkosznych tekścików jest aż dwadzieścia dwa. Wyszły nie z moździerza, nie z kopyta, lecz spod pióra wytrawnego reżysera, znanego pisarza i humorysty Ma­cieja Wojtyszki. Aż wierzyć się nie chce, ale to prawda. Kilka tek­stów wydrukowano w programie. Program kosztował 50 tysięcy, starych złotych. Więcej niż bilet do niejednego teatru. Zapłaciłam, nie żałuję. Mogę bowiem z pełną odpowiedzialnością przytoczyć takie na przykład literackie bezeceństwa. Rembo o Majorze: Chucie w nim kipią, we łbie mu chlupie, Nie wie, że skończy jak wszystkie głupie. Albo duecik Anieli i Rotmistrza: Hop! Hop! Galop! Aż na

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wąchnąć Fredrę

Źródło:

Materiał nadesłany

Wiadomości Kulturalne nr 10

Autor:

Bożena Winnicka

Data:

05.03.1995