Prawie do końca spektaklu my - widzowie - sądzimy, że jedynym pragnieniem, a jak chcą realizatorzy w wymyślonym przez siebie tytule "prawdziwą miłością" tego życzliwego światu i ludziom Greka imieniem Eumenes jest napisanie tragedii. Ani rzeczywistość jednak, ani ludzie go otaczający nie pozwalają mu na spełnienie owych marzeń. Wikłają, go w nieprawdopodobne sytuacje i stawiają przed nim niecodzienne zadania, którym sprostać zarówno nie bardzo pragnie, jak i nie bardzo potrafi. Nie tyle jednakże presja otaczającego świata, co własna bezsilność wynikła z naiwności, jest prawdziwą przeszkodą w realizacji upragnionego celu. Jak na ironię Eumenes - ta "bujająca w obłokach" postać - znajduje jedyną sobie pokrewną duszę w niedoszłej ofierze swego zamachu - w Tyranie, Tyranie, który równie jak on jest manipulowany przez otoczenie i sytuacje. Nawiązuje się między nimi nić porozumienia, która jednak rychło zostaje przerwana przez dbających o
Tytuł oryginalny
W Teatrze Ziemi Łódzkiej
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Popularny Nr 100