- Studio powinno być miejscem artystycznego fermentu. A jest miejscem, z którego wieje pustką - mówi KRZYSZTOF MAJCHRZAK, aktor Teatru Studio w Warszawie.
Co się dzieje w Teatrze Studio? Od wielu miesięcy mówi się o konflikcie, odwoływanych premierach, nienajlepszej atmosferze panującej w zespole - Trudno w kilku słowach oddać dramatyzm sytuacji. Studio, dzięki Józefowi Szajnie a potem Jerzemu Grzegorzewskiemu było bardzo szczególną placówką artystyczną. Widz ufał, że tam spotka - używając dzisiejszego języka - "produkty teatralne" wysokiego formatu. W ostatnim okresie miesiąc po miesiącu, dzień po dniu zagościła tu bylejakość. Do tego dochodzi zastraszanie ludzi przez obecną dyrekcję. Pana także? - Tak. Czy wie pan, że dyrektor Bartosz Zaczykiewicz złożył mi swego czasu bardzo ciekawą propozycję teatralną. Zasugerował, że jeśli mam na sercu dobro teatru i chcę mu pomóc, powinienem złożyć wymówienie innymi słowy "zwolnić się na własną prośbę". To była jedyna propozycja artystyczna z jego strony? - Nie. To był odwet, za odmowę udziału w próbach do "Krajobrazu po bi