EN

27.04.2011 Wersja do druku

W teatrze dojdzie do wojny płci

- Moja miłość do Mameta trwa już dość długo. Myślę, że dobra reżyseria jego dramatu polega na tym, żeby uczynić ją niewidzialną. Bowiem sztuki Mameta są napisane przede wszystkim dla aktorów i to jest chyba główny powód, dla którego sięgnąłem właśnie po ten tekst - mówi Andrzej Sadowski, którego premierowy spektakl "Oleanna" zobaczymy w piątek w Teatrze Ludowym w Krakowie.

Dwie dekady temu "Oleanna", sztuka Davida Mameta, została określona przez krytyków mianem kontrowersyjnej. Czy dziś jej siła jest równie mocna? - Myślę, że tak. W Polsce o molestowaniu seksualnym, z jakim mamy do czynienia w "Oleannie", zaczęto mówić nieco później niż w Stanach Zjednoczonych. Poza tym, w amerykańskich i angielskich realizacjach dramatu Mameta położono silny nacisk na przekaz antyfeministyczny. Ja z tego zrezygnowałem. Bardziej interesowało mnie to, co dzieje się między dwojgiem ludzi: studentką Carol i jej profesorem. A co się dzieje? - Carol traktuje słowa profesora dwuznacznie i tak ściąga na niego i na siebie nieszczęście, którego podstawą jest zwyczajne nieporozumienie. Dlatego właśnie sięgnął Pan po "Oleannę"? - Moja miłość do Mameta trwa już dość długo. To znakomity dramatopisarz. Prezentuje on taki rodzaj dramaturgii, który otwiera szerokie pole dla reżysera. Myślę, że dobra reżyseria jego dramatu poleg

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W teatrze dojdzie do wojny płci

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Krakowska nr 97

Autor:

Urszula Wolak

Data:

27.04.2011

Realizacje repertuarowe