To naprawdę piękne, inscenizacyjnie wysmakowane przedstawienie. Poczynając od scenografii z gigantyczną pajęczyną, nad którą przez całe wakacje pracowały panie z Zespołu Tkactwa Artystycznego " Gobelin " Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku (ogromne brawa za dzieło, godne największego podziwu). Scenografia i kostiumy - chapeaux bas za smak i widoczną staranność w każdym szczególe; dziś rzadkość w teatrze - to zasługa Małgorzaty Grabowskiej-Kozery. Tak malowniczo - poetyckiej scenografii dawno nie oglądaliśmy na zielonogórskiej scenie. Dawno też nie słyszeliśmy tak pięknej muzyki, w jaką oprawił spektakl Mirosław Jastrzębski. Słowo "oprawił" nie oddaje roli, jaką spełnia w nim muzyka; absolutnie niezbędne tworzywo przedstawienia, budujące jego konstrukcję, rytm i aurę. Powracający muzyczny motyw wiąże kolejne sceny. I jeszcze - ruch. Ewa Wycichowska pojawia się na afiszu "O beri - beri" pod hasłem konsultacja choreograficzna. Co
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Lubuska, nr 216