EN

19.10.1990 Wersja do druku

W rytmie maszyny parowej

Dawno, dawno temu wystarczyłoby "Żołnierza królowej Madagaskaru" skwitować kilkoma zdaniami w rodzaju: chcąc zadowolić gusty mniej wybrednej części publiczności i dbając o kasę teatr wystawił komedyjkę muzyczną, czyniąc to udatnie i pokazując pełnię swoich możliwości. Wszyscy bawili się świetnie. Dziś można by dodać, że taka opinia jest w dalszym ciągu słuszna i dorzucić zdanie na temat wartości zdrowego śmiechu w czasach powszechnej i dość ponurej fascynacji polityką i pieniędzmi. Rzeczywiście, jest to przedstawienie bardzo dobre, choć jeśli ktoś zawierzył reklamie mówiącej o szampańskiej zabawie i wyobraził sobie nieustającego kankana, mógł czuć się początkowo nieco zawiedziony. Spektakl prowadzony jest bowiem w rytmie maszyny parowej uwożącej mecenasa Mazurkiewicza z Radomia do Warszawy, a rzecz dzieje się w wieku XIX. Najpierw powoli, później też spokojnie, choć już wartko i z chwilowymi przyspieszeniami, aż do prędk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W rytmie maszyny parowej

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowości Dziennik Toruński nr 204

Autor:

Andrzej Churski

Data:

19.10.1990

Realizacje repertuarowe