W odstępie kilkudniowym odbyły się dwie premiery w warszawskim teatrze Ateneum, premiery sztuk bardzo różnych i same bardzo od siebie różne, ale pozwalające na wyciągnięcie pewnych ogólniejszych wniosków na temat tego teatru. Nieraz ubolewano nad nieznośnym "wszystkoizmem" repertuarowym teatrów, nad brakiem indywidualnego oblicza i przemyślanego programu. Słusznie. Tego rodzaju ubolewania z pewnością mogłyby się odnosić w stosunku do Ateneum. Prawdę powiedziawszy, niewiele jest przesłanek ideowych, łączących np. "Głupiego Jakuba" Rittnera z "Aby podnieść różę" Trzebińskiego. Tak samo jak niewiele wspólnego mają ze sobą premiery z ubiegłego sezonu. Ale, kto wie, czy nie potrzebny jest taki teatr, w którym wszystko by się trochę mieszało, ale za to było dobre i prezentowało interesujące dramaty. Tani to oczywiście paradoks, bo przecież przynajmniej pierwszą część tego postulatu realizują niemal wszystkie teatry, mianowicie wszystko się
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztamdar młodych nr 45