Po kilkumiesięcznej przerwie poniedziałkowy Teatr Telewizji, ta największa, wielomilionowa scena owarła swoje podwoje. Na premierowy spektakl wybrano, jak przysłało na polską scenę, utwór narodowego wieszcza - Juliusza Słowackiego "Balladynę". Przyznam, że po licznych powtórzeniach i wznowieniach, wielu widzów z niecierpliwością już czekało na przywrócenie dobrej tradycji poniedziałkowych premier. Tym bardziej, że jeszcze niedawno szef tego telewizyjnego teatru Jan Paweł Gawlik obiecywał telewidzom przynajmniej pozycje będqce rękojmią znakomitych inscenizacji i świetnej gry aktorskiej. Nie pamiętam, czy "Balladyna" było przewidziana w tych pierwotnych planach, ale jako utwór należqcy do kanonu polskiej dramaturgii, utwór dawno nie wystawiany, znalazła się na tej inauguracji - całkiem na miejscu. A jeżeli zgodzimy się, że należy do kanonu naszego rodzinnego dramatapisarstwa, jeżeli fragmenty jej bardzo wcześnie znajdujemy nawet w spisie lektur
Tytuł oryginalny
W pobliżu małego ekranu
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki REJSY nr 85