EN

31.01.1971 Wersja do druku

W obronie poetów, iżby ich na błaznów nie przemalowywali

Teatr wywalczył już sobie prawo niewierności wobec pisarzy umar­łych, udowodnił bowiem, że kie­dy zdradza klasyka z współczesnym widzem, widz na tym zyskuje, a klasyk nie traci. Ale niewierność wobec pisarzy żywych? Tu lojal­ność narzucają teatrowi odmienne okoliczności doboru wystawianego tekstu. Kto chce grać Kruczkow­skiego, niech gra, ale kto pragnie wystawić musical, niechże go za­mówi u Młynarskiego, a nie wy­stawia "Niemców" z przyśpiew­kami! Swój "Akt przerywany" opatrzył Tadeusz Różewicz kokieteryjnym podtytułem "Komedia niesceniczna". Kokieteryjnym, gdyż w didascaliach pełno apostrof do twórców scenicznej realizacji tekstu. Aleć kryje się w tej autorskiej kokiete­rii i sygnał dla teatru: ten "Akt" realizować należy inaczej. Jak? Nie sięgając do istniejących już wzorów, poprzestańmy na suge­stiach samego Różewicza. Podsta­wowa zawiera się w uwadze: "Przedstawienie w moich intencjach trwa od 30 do 70 minut". Granica dolna,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W obronie poetów, iżby ich na błaznów nie przemalowywali

Źródło:

Materiał nadesłany

Kultura nr 5

Autor:

Witold Filler

Data:

31.01.1971

Realizacje repertuarowe