EN

24.11.1986 Wersja do druku

W malinowym gąszczu...

W leśnej gęstwinie Balladyna zabija siostrę. Nie ma już rywalki. Bez przeszkód poślubi Kirkora, lecz nie będzie jej dane życie długie i szczęśliwe w bogatym pałacu. Zbrodnia pociągnie za sobą szereg następnych, udręczą wyrzuty sumienia, które niczym krwawa plama na czole, przypominać będzie o winie i nieuchronnie z nią związanej karze. Sprawiedliwości stanie się w końcu za dość, Balladyna zginie rażona piorunem, sama natura wymierzy jej sprawiedliwość. Tak kończy się udramatyzowana baśń, utkana z fantazji, legendy, romantycznego wyobrażenia o świecie widzianym jako irracjonalny żywioł. Jaki klucz znaleźć winien do tego dramatu jego współczesny inscenizator, by sztuka przemówiła do dzisiejszego odbiorcy? Dzieło Słowackiego różnie bywało interpretowane przez badaczy literatury i w tych próbach jego odczytania można zapewne szukać inscenizacyjnych wskazówek, traktując je np. jako dramat władzy. Marek Okopiński opowiedział się jed

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W malinowym gąszczu...

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Bałtycki nr 274

Autor:

Anna Jęsiak

Data:

24.11.1986

Realizacje repertuarowe