Przedstawienie "Medei" Eurypidesa, którym teatr białostocki otworzył nowy sezon, mogę śmiało zaliczyć do najlepszych jakie na tej scenie oglądałem. A oglądałem ich sporo i to na przestrzeni wielu lat, bo jak sięgam pamięcią, po raz pierwszy gościłem w tym teatrze w roku pańskim 1956, zawierając wówczas przyjaźń z jego kierownikiem literackim Lechem Piotrowskim, który pełni w Białymstoku tę funkcję do dzisiaj "przetrzymując" szczęśliwie zmieniających się dyrektorów. Warto dodać, iż jeszcze dłużej pracuje w Teatrze im. Węgierki wicedyrektor Witold Różycki, kierujący nim od strony organizacyjno-administracyjnej od 28 lat, a więc od początku jego powojennych dziejów (właściwie jeszcze wojennych, bo scenę białostocką uruchomiono w roku 1944). Wywiozłem z owej inauguracyjnej premiery dobre wrażenia, które obejmują nie tylko to jedno przedstawienie, ale chyba także aktualny stan sceny białostockiej w szerszym aspekcie. Dotyczy to zarów
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 23-24