EN

2.06.2009 Wersja do druku

Uwaga, Michał Siegoczyński w Teatrze Na Woli

W czasach, gdy wywlekanie osobistych historii bywa manierą i sposobem na zarabianie pieniędzy, reżyser Michał Siegoczyński pyta o sens i prawo do wszelkich zabaw emocjami

Czterodniowy przegląd spektakli Michała Siegoczyńskiego w Teatrze Na Woli to okazja, aby sprawdzić, czy teatr jest gotowy, by mówić o najbardziej intymnych uczuciach? Co więcej - czy ma do tego prawo? Jeśli patronem neosentymentalizmu w filmie nazwać Jean-Pierre'a Jeuneta, reżysera "Amelii", pierwszym neosentymientalistą polskiego teatru byłby Michał Siegoczyński. Nie znaczy to, że jego spektakle to liryczne obrazki pozbawione dramatycznego napięcia. Czasem przypominają thrillery, czasem ostre pojedynki psychologiczne. Jednak Siegoczyński jako jeden z pierwszych młodych twórców polskiej sceny zaczął mówić o uczuciach. Tych najdelikatniejszych i tych najbardziej niszczących. Tych intymnych i tych widowiskowych. Co więcej - w czasach, gdy wywlekanie osobistych historii bywa manierą i sposobem na zarabianie pieniędzy, reżyser pyta o sens i prawo do wszelkich zabaw emocjami. Wystawiając sztukę Remigiusza Grzeli "Uwaga - złe psy!", postawił widzów w sytua

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 128

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

02.06.2009

Realizacje repertuarowe