EN

11.04.2002 Wersja do druku

Uroda, piękno, okrucieństwo

Rozmowa z KATARZYNĄ DESZCZ przed premierą "Księżniczki Turandot" w Teatrze Ludowym.

-Jesteś reżyserką, która od wielu lat przyzwyczaiła publiczność do niekonwencjonalnych przedstawień, a nawet skandalizujących, żeby wspomnieć ostatnie w Krakowie - Na zachód od Shannon. Czy biorąc na reżyserski warsztat klasyczną komedię dell'arte zmieniasz teatralne zainteresowania? - Z tym skandalem to trochę przesada. Wokół spektaklu faktycznie powstał ferment, do dziś nie wiem - dlaczego. W swoim dorobku mam też kilka pozycji z klasyki repertuarowej, a Księżniczkę Turandot postanowiłam zrobić z bardzo prostego powodu: to jest tekst, który mówi wprost o tajemnicy i magii teatru. Żeby sprawa była jasna, od razu zaznaczam: uciekam w tym przedstawieniu od komedii dell'arte. Po pierwsze dlatego, że się na niej nie znam, po drugie, to jest tradycja bardzo daleka od polskiej, po trzecie wreszcie, nikt z aktorów w Polsce tak naprawdę nie potrafi dell'arte wykonać. To tak jakby kazać Murzynowi tańczyć krakowiaka. Natomiast niewątpliwie jest to utwór

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Uroda, piękno, okrucieństwo

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski

Autor:

Jolanta Ciosek

Data:

11.04.2002

Realizacje repertuarowe