EN

26.11.2008 Wersja do druku

Umarł król, niech żyje król

U Havla tym królem, który "umarł", jest były kanclerz państwa postko­munistycznego. A "umarł" politycznie, bo zakończyła się jego królewska - kanclerska - prezydencka władza. I można by metaforycznie powie­dzieć, że na "plecach" wyprowadzającego się z rezydencji rządowej kró­la już siedzi następny król - wicepremier, do którego polityczne otocze­nie dotychczasowego kanclerza, odwróciwszy się doń tyłem, woła, przypochlebiając się nowemu: "Niech żyje król". W każdym razie taka jest intencja przypochlebiaczy, wyraźnie pokazana w przedstawieniu. "Odejścia" to sztuka przewrotnie smut­na, choć gatunkowo przynależna do ko­medii połączonej z satyrą polityczną, groteską obyczajową, a chwilami nawet z farsą i publicystyką. Smutna, bo odej­ścia nie z własnej woli napawają smut­kiem. Zwłaszcza jeśli miało się pełnię władzy, no i profity przynależne urzędo­wi, w tym pałacyk kanclerski. Smutna też dlatego, że widać, jak nieetyczne

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Umarł król, niech żyje król

Źródło:

Materiał nadesłany

Nasz Dziennik nr 276

Autor:

Temida Stankiewicz-Podhorecka

Data:

26.11.2008

Realizacje repertuarowe