EN

15.03.2016 Wersja do druku

Uczyć się nie chcemy

Niedawno Kraków przeżył - chyba niedostrzeżone w kraju - wydarzenie. Otóż 50-lecie obchodził Teatr Stu założony jako scena studencka w 1966 r. przez Krzysztofa Jasińskiego. Ewenementem jest fakt, że ten sam dyrektor artystyczny doprowadził swoje przedsięwzięcie do 50-lecia - pisze Jerzy Surdykowski w Rzeczpospolitej.

Dyrektorzy przychodzą i odchodzą, Jasiński trwa pół wieku, zestarzał się wraz ze swoją sceną. Ale i urósł. Od scenki eksperymentalnej do zjawiska na miarę europejską, bo zagraniczne występy i rozgłos przyszły szybko. Ale dziś scena urosła do jeszcze bardziej zobowiązującej miary; po arcydziełach światowej klasyki, jak "Hamlet" czy "Król Lear", wstrząsających "Biesach" Dostojewskiego, połączeniu trzech wielkich sztuk Wyspiańskiego ("Wesele", "Wyzwolenie" i "Akropolis") w jeden tryptyk "Wędrowanie", brawurowej "Zemście" Fredry i wielu innych wybitnych realizacjach zasługuje na miano teatru narodowego nie mniej niż tradycyjnie noszący to miano Narodowy Teatr Stary im. H. Modrzejewskiej w Krakowie. A może i bardziej, bo swoje miejsce w STU znajdują wybitni aktorzy, którym nie po drodze z obecną dyrekcją Starego. Także dlatego, że w STU mniej jest spektakli nieudanych niż na formalnie narodowej scenie. Z okazji 50-lecia dyrekcji Jasiński ustąpił

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zastanawiająca nadgorliwość

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 61 dodatek

Autor:

Jerzy Surdykowski

Data:

15.03.2016

Realizacje repertuarowe