EN

1.09.2016 Wersja do druku

Ucieczki Brechta

- Bardzo wierzę w teatr, mimo że jego struktury i metody zarządzania wymagają reform, a urzędnicy mają zbyt daleko idący wpływ na życie teatrów i potrafią z tego wpływu korzystać. Uważam jednak, że teatr jest nam wszystkim niezbędny - mówi Mirosław Zbrojewicz w rozmowie z Tomaszem Miłkowskim w Przeglądzie.

"Siły miałem niewiele. Cel/Był bardzo daleko/Ale wyraźnie widoczny, jakkolwiek/dla mnie/Nie do osiągnięcia./Tak minął mój czas,/Który dany mi był na ziemi." Bertolt Brecht, "Do potomnych" Od lat prowadzi pan podwójne życie... - Podwójne? No tak, w filmie pojawia się pan jako człowiek silny, groźny, często gangster albo facet o niejasnej przeszłości. A w teatrze przeciwnie, jako ktoś wyrafinowany, subtelnie wycieniowany, nietypowy. I tak było od początku. Od debiutu w Becketcie. - Rzeczywiście, zaczynałem od jednoaktówek Becketta, jeszcze w szkole teatralnej, potem był niezły trening w Teatrze Szwedzka 2/4, który odegrał rolę forpoczty TR Warszawa, i tak już poszło. W teatrze mogłem pokazać więcej możliwości niż w filmie, a zresztą zawsze lgnąłem do teatru. Ale to jeszcze nie powód, żeby grać Brechta. W monodramie "Song o Brechcie" wciela się pan w postać sławnego dramaturga, reżysera i pisarza. Nie przypomina pan wyglądem Brecht

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ucieczki Brechta

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 35/29.08

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

01.09.2016

Realizacje repertuarowe