" I śmiech niekiedy mnie być nauką" - pisał przed laty Ignacy Krasicki w satyrze "Do króla". O ponadczasowej aktualności tej sentencji przekonałam się podczas premiery "Uciech staropolskich" w jeleniogórskim Teatrze Dramatycznym im. C.K. Norwida. Jak na krotochwilę przystało, śmiech na widowni rozlegał się często. Rozmaita wszakże bywała jego wymowa. Raz był to śmiech zapustny, rubaszny, typowy dla dialogów sowizdrzalskich ("Pater, magister et filius"). Innym razem śmialiśmy się z własnych, jakże ludzkich wad i przywar ("Kupiec ze śmiercią", "Krotochwila szewska"). Nie oszczędzono nam także śmiechu gorzkiego, by nie powiedzieć przez łzy ("Sejm piekielny", "Nędza z bidą z Polski idą"). Spektakl jeleniogórski przygotowany został przez Bogdana Baera (reżyseria) a opiera się na koncepcji inscenizacyjnej Kazimiera Dejmka. Podobnie jak w łódzkim przedstawieniu złożyły się nań krótkie komedyjki (dialogi) oraz dawne, polskie piosneczki, tańce i
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie, nr 193