EN

12.02.1987 Wersja do druku

Twarzą do życia

Ona, artystka, powiedziała o so­bie: "jestem wirtuozem!" Ta światowej sławy znakomitość tak już przyzwyczaiła się do sławy, że nie dowierza własnym uszom, gdy lekarz pyta ją o nazwisko. Od dzie­ciństwa żyje z muzyką i dla muzyki. Teraz niszczy ją choroba straszna, przerażająca, okrutna... Są katastro­fy równie wielkie jak zagłada Po­mpei czy zatonięcie Titanica, chociaż ani oko je zobaczy ani ucho usły­szy. Anglik, Tom Kempiński, przedsta­wił taki kataklizm w sztuce pt. "Solo na dwa głosy". Przedstawienie wyreżyserowane przez Edwarda Dziewońskiego było wspaniałym solo Grażyny Barszczewskiej. Nie będę ukrywał, że cd dawna jestem jej fanem. Średniowiecznym zwyczajem rzuciłbym w twarz rękawicą temu, kto zaprzeczyłby, że jest ona znakomitą aktorką. W tym spektaklu jej gra była perfekcyjnie doskonała, naładowana tak wielką porcją emo­cji, że aż trudną do przyswojenia. Przykład: gdy Stefania Miller chcia­ła napić się wody,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Twarzą do życia

Źródło:

Materiał nadesłany

Radar nr 7

Autor:

Leszek Sulich

Data:

12.02.1987

Realizacje repertuarowe