Dyrektor artystyczny Teatru Polskiego, Tomasz Raczak na konferencji prasowej stwierdził dowcipnie, że reżyser przedstawienia "Jak wam się podoba" Szekspira nieprzypadkowo wybrał na premierę datę 13. i na dodatek w piątek. Gdyby coś się nie udało można zawsze zrzucić winę na datę. Trochę racji w tym jest. Nie można jednak całej winy zrzucić na pecha.
Trwający prawie dwie godziny spektakl dla mniej cierpliwych staje się udręką. Nie wiadomo, co reżyser, Jacek Zembrzuski chciał osiągnąć, o czym widzowi powiedzieć. Pomieszanie nowoczesnych (skóra, moda hipisowska) i historycznych kostiumów, zaprojektowanych przez Dorotę Morawetz, powiększa jeszcze ten galimatias. Idąc za głosem świetnego badacza literatury, Jana Kotta, który odkrył, że Rozalinda u Szekspira była mężczyzną i oczywiście w czasach teatru elżbietańskiego role te grane były przez panów, reżyser obsadził tylko mężczyzn. Manewr ten spowodował, że niestety sztuka straciła na lekkości. Panowie Krzysztof Banaszak (Rozalinda) i Wojciech Chorąży (Celia) są po prostu wulgarni. I bardziej przypomina to spektakl o homeseksualistach niż komedię Szekspira, w której najważniejsze są przebieranki. Przez cały pierwszy akt odnosiło się wrażenie, że jest to bardziej dramat, a dla tych, którzy byli nieobecni w szkole, gdy czytano Szekspira,