Odeszliśmy już nieco od Brechta. W ciągu paru ostatnich sezonów nie był wystawiany w teatrach. Mniej atrakcyjna, "wystygła", zdaje się być jego teoria teatralna. Typ rezonerskiego, intelektualnego teatru politycznego nie ma najlepszej passy. Dobrze się więc dzieje, że przypomina go od czasu do czasu Teatr Telewizji. Ostatnio mogliśmy oglądać "Operę za trzy grosze" w reżyserii Edwarda Dziewońskiego, nie widzianą od dawna w Warszawie. Ta zasługa telewizji pomniejszona jest jednak przez trudność przenoszenia Brechta na mały ekran. Teatr Brechta, podobnie jak teatr Szekspira, najlepiej sprawdza się na deskach scenicznych. Wymaga aktywnego współudziału żywej widowni i podkreśla wagę umowności sceny. Zauważyć trzeba, że telewizja ma tu trudności większe niż film. Powodem jest, być może fakt, iż teatr telewizyjny, nie będąc zmuszony do przekładu tych sztuk na kod innego języka (czego musi dokonać film) pozostaje teatrem kalekim, teatrem z jedną s
Tytuł oryginalny
Trudności z Brechtem
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran nr 11