EN

27.07.1979 Wersja do druku

Trojanki - tragedia muzyczna

OPERA nigdy nie była teatrem prawdziwym. Nie tylko dlatego, że jej bohaterowie śpiewają za­miast mówić. Również dlate­go, że argumentem w niej nie jest racja wyrażona słowami, ale emocja zaprezentowana muzyką, emocja czasem wspaniała i słuszna, ale prze­cież często wieloznaczna. Próby uprawdopodobnienia opery dokonywane były od dawna. Dyskusja toczyła się wokół tematu czy ważniejsza jest w niej muzyka, czy tekst, albo co zrobić by oba te ele­menty wzajemnie się równo­ważyły. Zastanawiał się nad tym Gluck, Wagner... Joanna Bruzdowicz, młoda polska kompozytorka stale przebywając poza krajem, spróbowała swego uprawdo­podobnienia gatunku opero­wego w dwóch płaszczyznach - formalnej i treściowej. Z jednej strony, dzięki intui­cyjnemu wyczuwaniu praw sceny i teatru w ogóle, po­służyła się rozmaitymi środ­kami - od tekstu mówione­go, poprzez specyficzny ro­dzaj melodeklamacji, aż po popis wokalny, od muzyki ilustracyjnej ("bronte" - n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Trojanki - tragedia muzyczna

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Ludu nr 174

Autor:

Bogdan M.Jankowski

Data:

27.07.1979

Realizacje repertuarowe