EN

27.10.2008 Wersja do druku

Triumf pychy

Jacku, wniebowzięto mnie, powiadasz? No nie, aż tak to nie. Kwico nieptica, Polsza nie zagranica, jak powiadają bracia Rosjanie - Tadeusz Nyczek odpowiada Jackowi Sieradzkiemu.

Z tymi sensami to tam faktycznie było kiepskawo, bo stara a krwawa Puszkinowska opowieść o carze Borysie Godunowie i różnych wcieleniach Dymitra Samozwańca opowiedziana została nadzwyczaj mętnie. Nawet nie dlatego, że rosyjski reżyser połknął za dużo, bo dorzucił do tej historii carstwo sowieckie z panami w czarnych płaszczach i Godunowem jako kremlowskim sekretarzem. Otóż podejrzewam, że zbyt zachwyci! się własnym talentem inscenizacyjnym, a pycha różnie owocuje w sztuce. Z jakąż lubością budował piękne obrazy sceniczne, z czułością dla szczegółu, upodobaniem dla poetyckiego patosu namiętnie i perwersyjnie zderzanego z brutalnością i cynizmem postaci. Co drugą scenę podskakiwałem na (niewygodnym) fotelu zachwycony pomysłowością reżysera. Przewijający się przez scenę wąż ni to prawosławnych płaczek, ni makbetowskich czarownic, wpadający czasem w ton greckiego chóru - dla mnie rewelacja. Beczki grające jak aktorzy w dziesiątkach ró

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Triumf pychy

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 43/23.10

Autor:

Tadeusz Nyczek

Data:

27.10.2008

Realizacje repertuarowe