EN

9.07.1999 Wersja do druku

Traumatyczna noc w "Atelier"

Teatr "Atelier" zainaugurował kolejny, dziesiąty sezon artystyczny. W baraku na sprzęt wodny - gdzie mieści się ta niezwykła i obrosła legendą scena, reżyser i dyrektor Andre Huebner-Ochodlo wystawił ponury spektakl o nieuchronności przemijania, obsesjach, chorych relacjach między ludźmi, ich dramatach i bezsilności. Cztery jednoaktówki Samuela Becketta, połączył pod wspólnym tytułem "Noc i sny". Spektakl trwa godzinę z kwadransem. Akcja rozgrywa się w kilku planach można by powiedzieć - wirtualnych. Na scenie - grana przez żywych aktorów, na filmie, slajdach. Tworzy się nastrój niepewności, niepokoju i nerwowej pulsacji. Widz wychodzi z teatru oszołomiony. Tutaj ważny jest łączący wszystko klimat zagrożenia, lęku i beznadziei. Nie bez powodu mottem jest tu cytat z Becketta: "Nie mogłem dać odpowiedzi, których oczekiwano. Nie ma żadnych patentowych rozwiązań". "Noc i sny" to dziwna sztuka, ale warta zobaczenia. Także ze względu na z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Głos Wybrzeża" nr 132

Autor:

d.

Data:

09.07.1999

Realizacje repertuarowe