EN

27.04.1995 Wersja do druku

Tragedie Yeatsa w Beckettowskim podane sosie

Nie ma dziś recepty na teatr po­ezji. Nasz przytępiony na słowo wiązane słuch i wyobraźnia, któ­rej się nie chce ze słowa wydobyć obrazu, od wzroku domagają się dopełnienia, a coraz częściej też przepełnienia. Ten zmysłowy hor­ror vacui prowadzi do sytuacji, że teatr poezji zwykle jest dziś tea­trem poetyckim, uwikłanym w niekoniecznie ze słowa i dla sło­wa istniejące sceniczne metafory czy metonimie. Także Paweł Wodziński, który chciał odzyskać dla polskiej pu­bliczności teatralną część twórczo­ści ojca irlandzkiego, literackiego renesansu, a zarazem, paradoksal­nie, wielkiego poety języka angiel­skiego, Williama Budera Yeatsa, wpadł na scenie Teatru Kameralne­go w pułapkę teatru poetyckiego. Yeats ożywił świat celtyckich mitów, tak, że przeszły w "bezpo­średnie działanie wobec widza" na słynnej scenie Abbey Theater. Aby jednak działanie mitu było skuteczne, aby pomiędzy sceną i widownią nie powstała bariera martwego

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tragedie Yeatsa w Beckettowskim podane sosie

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 115

Autor:

Paweł Goźliński

Data:

27.04.1995

Realizacje repertuarowe