EN

1.01.1958 Wersja do druku

Tragedie niesmaku

Rozmowa, inteligentna i nieco podszyta snobizmem, toczyła się w salonie pani de La Fayette. Chodziło o uczucia, jakie w widzach rodzą postacie sceniczne. Czy na przykład zbrodniarka i grzesznica może budzić współczucie? Racine przekornie dowodził, że w pewnych okolicznościach postać ohydna, niesympatyczna, wstrętna, jest zdolna wstrząsnąć duszami, wywołać przeżycie, spowodować katharsis - w stopniu nawet silniejszymi niż ofiara szlachetna i najzupełniej niewinna. Nie wierzono. Trudno się jednak dziwić oporowi jaki wzbudziło paradoksalne stwierdzenie autora Andromaki, skoro dziś jeszcze krytycy zarzucają Chaplinowi iż w swoim nowym filmie uczucia naszej sympatii pragnie kierować ku przemądrzałemu i krzykliwemu chłopakowi... Pytano Racine'a o dowody. Dowody w takich rozmowach - to najczęściej przykłady. Wszyscy znali (w tym wytwornym i uczonym towarzystwie) tragedie Eurypidesa i Seneki, osnute na tle miłości Fedry do swego pasierba, Hipolita. Ale pr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tragedie niesmaku

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 1

Autor:

Wojciech Natanson

Data:

01.01.1958

Realizacje repertuarowe