Słuchając "Much" Sartre`a chwilami myślimy o "Hamlecie", a chwilami o... "Dziadach". Nie dlatego o "Hamlecie", że i tu syn zabija mordercę ojca i wiarołomną swą matkę szukając sprawiedliwości w świecie. I nie dlatego o "Dziadach", że i tu kaptan zaklina w doroczne święto duchy zmarłych, a Orestes rzuca wyzwanie ludziom i bogom. Te podobieństwa są raczej zewnętrzne. Ale "Muchy" należą do tej samej rodziny co tamte utwory. Rodziny wielkich dramatów filozoficznych, sięgających do najgłębszych problemów ludzkiego istnienia. Problemy te tłoczą się w nich ponad miarę pozwalającą na szybkie ogarnięcie całości i jednoznaczne jej zinterpretowanie. Co chwila autor dotyka jakiejś sprawy zasadniczej, uchyla w sposób niepokojący rąbka zasłony nad głębią jakiegoś problemu, który sam jeden mógłby stać się osią wielkiego dramatu, i zaraz przechodzi do następnego zagadnienia równie ważnego i równie głęboko poruszające
Tytuł oryginalny
Tragedia zbrodni i tragedia wolności
Źródło:
Materiał nadesłany
?