EN

21.01.2013 Wersja do druku

Toksyczna namietność

Zanim zobaczymy AGNIESZKĘ GROCHOWSKĄ w roli Danuty Wałęsy, możemy ja oglądać jako Hannah Arendt w Teatrze TV. - To przede wszystkim wyjątkowa, ponadczasowa historia, która pobudza do rozważań nad przeszłością - mówi o spektaklu aktorka.

Historię relacji Arendt i Martina Heideggera, sztukę "Rzecz o banalności miłości", wyreżyserował Feliks Falk. Tytuł spektaklu nawiązuje do książki Arendt "Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła". Urszula Hollanek: Pracując nad tą rolą, zrozumiała pani zależność, jaka połączyła Żydówkę i filozofa nazizmu? Agnieszka Grochowska: Nie da się tego racjonalnie przeanalizować ani zrozumieć, skoro w tę mroczną, emocjonalną relację wdała się jedna z najwybitniejszych intelektualistek ubiegłego wieku. Z jednej strony była to na pewno bardzo silna fascynacja geniuszem Heideggera, z drugiej - po prostu fascynacja dojrzałym mężczyzną. Przecież kiedy go poznała, była jego studentką i miała zaledwie 18 lat. Piotr Adamczyk, który gra młodego Heideggera, powiedział, że nie znalazł w tej postaci niczego, za co dałoby się ją polubić. Pani znalazła? - Nie szukałam. Trudno przecież wytłumaczyć sobie, że ktoś, kto otwarcie popierał

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Toksyczna namietność

Źródło:

Materiał nadesłany

Wprost nr 4/21.01

Autor:

Urszula Hollanek

Data:

21.01.2013