EN

1.02.2006 Wersja do druku

To gówno nie chce ruszyć

Bart. Bart nawiązuje romans z matką Toma. Wspólna kolacja przy akompaniamencie bijącego o dach deszczu kończy się fiaskiem: romantyczną atmosferę rozwiewa informacja o nawiedzających kobie­tę podczas burzy wiatrach. Kiedy indziej Bart opowiada jej swój sen i nakłania, by sen ów zainscenizować: Matka klęcząc, szoruje kibel, a on w tym czasie bierze ją od tyłu. Atmosferę - już mniej romantycz­ną - burzy wejście Toma. Przynajmniej kibel jest zadowolony. Matka. Matka próbuje nawiązać romans ze swoim szefem, dy­rektorem miejskiego banku. Eggert jest cokolwiek sztywny, no ale jest w końcu szefem i nic dziwnego, że wobec pracownicy zachowuje profesjonalny dystans. Potrafi być przy tym miły: zauważa, że Matka ma usta jak malina, a dłonie co prawda za duże, ale za to zręczne. Matka jest wytrwała: nie zraża jej chorobliwe pocenie się Eggerta ani jego opowieść o tym, jak to stojąc nago przed lustrem, wygnia­ta sobie wałeczki tłuszczu. Matka wolałaby

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

To gówno nie chce ruszyć

Źródło:

Materiał nadesłany

Didaskalia Gazeta Teatralna nr 71

Autor:

Marcin Kościelniak

Data:

01.02.2006

Realizacje repertuarowe