Bart. Bart nawiązuje romans z matką Toma. Wspólna kolacja przy akompaniamencie bijącego o dach deszczu kończy się fiaskiem: romantyczną atmosferę rozwiewa informacja o nawiedzających kobietę podczas burzy wiatrach. Kiedy indziej Bart opowiada jej swój sen i nakłania, by sen ów zainscenizować: Matka klęcząc, szoruje kibel, a on w tym czasie bierze ją od tyłu. Atmosferę - już mniej romantyczną - burzy wejście Toma. Przynajmniej kibel jest zadowolony. Matka. Matka próbuje nawiązać romans ze swoim szefem, dyrektorem miejskiego banku. Eggert jest cokolwiek sztywny, no ale jest w końcu szefem i nic dziwnego, że wobec pracownicy zachowuje profesjonalny dystans. Potrafi być przy tym miły: zauważa, że Matka ma usta jak malina, a dłonie co prawda za duże, ale za to zręczne. Matka jest wytrwała: nie zraża jej chorobliwe pocenie się Eggerta ani jego opowieść o tym, jak to stojąc nago przed lustrem, wygniata sobie wałeczki tłuszczu. Matka wolałaby
Tytuł oryginalny
To gówno nie chce ruszyć
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia Gazeta Teatralna nr 71