- Postacie są autentyczne, prawdziwe są też wydarzenia. Siła dramatu polega natomiast na skondensowaniu emocji i na ekspresji bohaterów, co daje aktorom prawie nieograniczone pole do popisu - mówi MAGDALENA PIEKORZ, przed premierą "Łucji szalonej" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie.
Dziennik Zachodni: W krakowskim Teatrze im. J. Słowackiego realizuje pani sztukę Dona Nigro pt. "Łucja szalona". To bardzo dobrze napisany dramat, mam jednak wrażenie, że panią zainspirowali przede wszystkim jego bohaterowie. Troje ludzi żyjących w przeklętym, wyniszczającym emocjonalnie trójkącie uczuciowym. Tytułowa Łucja jest córką Jamesa Joyce'a, autora "Ulissesa", zaś obiekt jej niespełnionej, tragicznej miłości to przyszły noblista, autor "Czekając na Godota" - Samuel Beckett, skądinąd wielbiciel talentu Joyce'a. Magdalena Piekorz: To postacie autentyczne, prawdziwe są też wydarzenia. Siła dramatu polega natomiast na skondensowaniu emocji i na ekspresji bohaterów, co daje aktorom prawie nieograniczone pole do popisu. Tekst zachwycił mnie od razu, ale dopiero analiza poszczególnych scen pozwoliła odkryć, jak bardzo jest wieloznaczny i jak różnie można go interpretować. Początkowo miałam realizować "Łucję szaloną" w Teatrze Telewizji, ale