Farsa, burleska, żart sceniczny mają odwieczne parantele i wielce szacowne tradycje. Sięgają czasów antycznego dramatu satyrowego i późnofeudalnej komedii sowizdrzalskiej. Śmiech jest diablo mocnym orężem, "Albertus z wojny", drwina z żołnierza-samochwała, skuteczniej oddziaływał niż kazania i ociekające szlachetnością apele pacyfistyczne. Groteska, drwina, ,,kpina ze wszystkiego co święte" zrobiła też w nowszych czasach zawrotną karierę jako odtrutka przeciw realistycznej i namaszczonej sztuce mieszczańskiej XIX wieku, przeciw Ibsenom i ibsenizmowi. Antyszkolny "Król Ubu" sam zrodził szkołę. Tylko naśladowcy i epigoni mogli wejść w ślady Wyspiańskiego. Natomiast droga groteski była szeroko uchylona, choć stroma i niepewna. Śmiało wstąpił na nią Witkacy, za nim inni. Poszedł nią Mrożek. Poprzez i groteskowe zniekształcenia i wykrzywienia widzi świat realny Różewicz. Mrożek krąży po kraju - przysięgam p. Józefowi Rajskiem
Tytuł oryginalny
Teatr w pigułce
Źródło:
Materiał nadesłany
Perspektywy nr 26