Po raz pierwszy na zielonogórskiej scenie zagościł utwór Hłaski. Po tym historycznym wydarzeniu teatrowi przyjdzie zmierzyć się z bardziej przyziemną pętlą - finansową
Premiera "Pętli" zbiegła się z 70. rocznicą urodzin Marka Hłaski. To ważna postać dla powojennych pokoleń Polaków. Obrosły legendą buntownika pisarz burzył krew czytelnika. Po jego "Pętli" - opowieści o alkoholiku Kubie - mawiano, że nic tak nie stawia na nogi jak Hłasko i wódka. I to jest ta trudność, z jaką przyszło się zmierzyć reżyserowi zielonogórskiego przedstawienia Zdzisławowi Wardejnowi i aktorom. Zielonogórska "Pętla" może nie stawia na nogi, jak cuchnąca gorzałka z czerwoną etykietą z lat 50., może nie ma wilczych kłów buntownika Hłaski, ale kreacje Wojciecha Czarnoty i Artura Belinga przekonują, że warto szukać prawdy na przekór wszystkiemu. - To jedno z nielicznych opowiadań Hłaski, które przetrwało w wymiarze aktualności - uważa dyrektor Teatru Lubuskiego i autor adaptacji scenicznej Andrzej Buck. Teatr wystawił "Pętlę" w trudnym momencie. Właśnie stracił, jak i inne instytucje kultury podległe marszałkowi, duży zas