"Bitwa pod Grunwaldem" w reż. Marka Fiedora w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.
Nowa adaptacja prozy Borowskiego Marka Fiedora to niestety szelest martwego papieru. Choć ciekawa wizualnie, to z nudnymi dialogami i aktorstwem. Mamypierwsze przedstawienie w Teatrze Studio za dyrekcji Bartosza Zaczykiewicza. Na scenie w Malarni odbył się powrót literatury niegdyś ważnej, dziś już na poły zapomnianej. Marek Fiedor zaprezentował swoja adaptację "Bitwy pod Grunwaldem", jednego ze słynnych opowiadań Tadeusza Borowskiego. To druga próba zmierzenia się z tą prozą, po "Krajobrazie po bitwie" Andrzeja Wajdy. Tamto dzieło powstawało w innych okolicznościach, pamięć o wojnie w latach 70. była jeszcze świeża, film wywołał wówczas dyskusje. Dziś gorzka opowieść Borowskiego o ludziach zamkniętych w przejściowym obozie, wyzwolonych od widma śmierci, ale wcale nie wolnych, niesie ze sobą inne pytania. Mniej może istotny jest wątek rozliczenia z polskością, tej narodowej tromtadracji wśród resztek żarcia, bałaganu i ludzkiego łajna, co z