EN

24.06.1994 Wersja do druku

Teatr na cztery ręce

Nie idzie tu o faustowskiego ludzika z fiolki, lecz o hybrydę, którą urodził Krzysztof Rau, ale się ojcostwa wyparł. Nie jest dziełem przypadku, że najnowsza premiera teatru Krzysztofa Raua to tytuł "Gianni, Jan, Jonan, Jonn, Juan, Wan, Jean ...". Trochę to przydługie i mono­tonne jak każda wyliczanka, ale ambicją spektaklu jest mówić pra­wdy uniwersalne, ponadczasowe i obowiązujące mniej więcej w tym samym stopniu Europejczyka czy Azjatę. Sygnalizuje to również ty­tułowy "Jan", imię tyleż popularne, co znaczące i to w skali od Janka Muzykanta do Janosika. Uniwersalizm "Gianniego..." wynika głównie z faktu, że scena­rzysta Rau i autor słów do spekta­klu - Darek Jakubaszek postano­wili opowiedzieć jeszcze jedną hi­storię człowieka zwyczajnego. Więc Jan się rodzi, uczy, pracuje i kocha, zmierzając nieuchronnie ku sklerozie "Złotego Wieku". Jest raz bardziej komiczny, raz tragicz­ny, poddaje się emocjom, to znów odkrywa, że cogito ergo su

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr na cztery ręce

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Podlaski nr 118

Autor:

Andrzej Koziara

Data:

24.06.1994

Realizacje repertuarowe